W pełnej Sali koncertowej w Filharmonii Opolskiej pierwszy raz zabrzmiała Pasja Józefa Elsnera. Historia tego utworu jest niezwykła, rękopis zaginął po śmierci autora, dopiero w 1998 roku dzięki polskiemu historykowi, który odnalazł rękopis w Berlinie udało się odtworzyć to ogromne dzieło.
Józef Elsner, patron Filharmonii Opolskiej dziś kojarzony jest przede wszystkim jako nauczyciel Chopina. A szkoda – w cieniu wielkiej sławy genialnego ucznia bledną niemałe zasługi jego mistrza. Poza wszechstronnym wykształceniem oraz działalnością teatralną i edukacyjną należy do nich także pokaźna liczba kompozycji. Wśród blisko stu utworów szczególne miejsce zajmuje Passio Domini nostri d-moll op. 65. Elsner miał w swojej historii związki z Kościołem i religią – uczył się w kilku przyklasztornych szkołach, śpiewał w chórze kościelnym, a nawet rozpoczął studia teologiczne. Gdy więc ówczesny kustosz katedry warszawskiej zwrócił się do niego z prośbą o napisanie oratorium, chętnie podjął się zadania. Powstałą Pasję opatrzył pełnym mistycyzmu podtytułem Triumf Ewangelii i rozpisał na 14 głosów solowych, 3 chóry 4-głosowe i orkiestrę.
Po premierowej, warszawskiej prezentacji (w której wzięło udział ponad czterystu wykonawców!) Pasja zebrała entuzjastyczne recenzje, a wkrótce potem dzieło zabrzmiało także w Pradze, Petersburgu i Wilnie. Mimo niewątpliwego sukcesu – pamięć o monumentalnej kompozycji zgasła wraz z życiem jej autora. Co więcej, wszystkie materiały nutowe zaginęły bez śladu… aż do lat 90-tych XX wieku, kiedy to w jednej z berlińskich bibliotek polski historyk i teoretyk muzyki, Krzysztof Rottermund, odkrył elsnerowski rękopis. Warszawska Opera Kameralna podjęła wtedy prace źródłoznawcze i edytorskie w oparciu o odnaleziony autograf partytury, a w 1998 roku – prawie półtora wieku po śmierci Elsnera – doszło do pierwszego współczesnego wykonania dzieła.