Wychowałam się w rodzinie katolickiej i głęboko wierzącej. Pierwszy zgrzyt pojawił się w liceum. Chciałam być wolna, po prostu każdy powód był dobry by imprezować. Żyłam w ten sposób bardzo długo. Pewnego dnia dowiedziałam się o śmierci mego Przyjaciela Kaspra, który chorował na raka. Zaczęłam wtedy bardziej myśleć o życiu – zapragnęłam prawdziwej miłości. Chciałam być wolna i szczęśliwa… wstąpiłam do klasztoru. Bóg jest moją największą miłością i wolnością.