Związek Miast Polskich alarmuje: gminy i powiaty w 2018 roku wydały na edukację 70,5 mld zł, a z budżetu państwa dostały tylko 47 mld złotych. Ministerstwo Edukacji Narodowej mówi, ze nakłady na oświatę sukcesywnie są zwiększane. Samorządy z kolei podkreślają, że rosną koszty i przybywa zadań, które muszą zrealizować.
W Przypadku gminy Kędzierzyn-Koźle subwencja oświatowa przyszli ministerialne pieniądze, wpływające do kasy gminy nawet w połowie nie pokrywają kosztów miejskiej oświaty. Wagi, które determinują naliczanie subwencji czyli są dla nas wyjątkowo niekorzystne – mówi Wojciech Jagiełło, wiceprezydent Kędzierzyna-Koźla.
Leszek Wiącek, burmistrz Wołczyna przyznaje, że nie zna gminy, która by nie dokładała do oświaty. W przypadku Wołczyna to 7 milionów złotych. Cały czas staramy się szukać oszczędności, ale w oświacie to trudne – tłumaczy burmistrz. Jednym z pomysłów jest stworzenie centrum usług wspólnych, które stanowiłoby obsługę administracyjną dla wszystkich szkół z terenu gminy.
Powiaty także dokładają do prowadzonych przez siebie szkół. Choć tu wagi bywają często bardziej korzystne. Tak jest w przypadku szkolnictwa zawodowego – mówi Waldemar Gaida, wicestarosta powiatu strzeleckiego.
O takim finansowaniu oświaty, w którym rządowe środki pokrywałyby w stu procentach wynagrodzenie nauczycieli, a po stronie samorządów byłoby utrzymanie placówek oświatowych mówi się od lat. A to dlatego, że wynagrodzenie nauczycieli stanowi ponad 70 kosztów prowadzenia oświaty.