Wyruszyłem 6 listopada Do Santiago de Compostela, ścieżkami Jakubowymi, kiedy wydawało się to niemożliwe. Po mszy świętej wyruszyłem na Górę Św. Anny, potem 400 km i Zgorzelec. Warunki były bardzo trudne, a na plecach niosłem cały mój dobytek: namiot, trochę rzeczy osobistych, koce i moją gitarę. 1. 5 dni pieszo… to moja pielgrzymka dziękczynienia, za wszelkie dobro mojego życia. W Zgorzelcu musiałem zawrócić, ponieważ nie mogłem przekroczyć granicy w powodów pandemii.