Senat odrzucił ustawę w sprawie głosowania korespondencyjnego w wyborach prezydenckich. Teraz ustawa wraca do Sejmu. Aby odrzucić weto Senatu potrzebna jest bezwzględna większość głosów. A to może być trudne do uzyskania, bowiem Zjednoczona Prawica nie jest w tym temacie jednomyślna. Uwaga skupi się na posłach Porozumienia, którzy mogą podzielać opinię swojego lidera, a przypomnijmy Jarosław Gowin zapowiedział, że nie zagłosuje za odrzuceniem weta Senatu. Zdaniem Gowina przeprowadzenie wyborów w maju z uwagi na epidemię jest niemożliwe.
To, że wybory 10 maja stają się niemożliwe do przeprowadzenia jest winą opozycji, Senat miał cały miesiąc, żeby obradować nad projektem ustawy o głosowaniu korespondencyjny, zrobił to w ostatnim możliwym terminie, co doprowadziło do niemożności organizacji wyborów w najbliższą niedzielę – ocenia Violetta Porowska, posłanka Prawa i Sprawiedliwości i szefowa lokalnych struktur PiS-u.
Marszałek Sejmu skierowała wczoraj do przewodniczącego Państwowej Komisji Wyborczej pismo z pytaniem, czy PKW jest w stanie zorganizować wybory 10 maja. W odpowiedzi przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej Sylwester Marciniak napisał, że przeprowadzenie wyborów prezydenckich 10 maja jest niemożliwe z przyczyn prawnych i organizacyjnych.
Gdyby ustawa została przegłosowana wcześniej, to byłoby więcej czasu na dogranie kwestii organizacyjnych, które są szczegółowo opisane w ustawie, każdy miałby czas na zapoznanie się z nimi – mówi Porowska.
Jeśli w najbliższą niedzielę wybory się nie odbędą, są jeszcze dwa majowe terminy brane pod uwagę. Marszałek Sejmu zapowiedziała, że skieruje wniosek do Trybunału Konstytucyjnego z pytaniem, czy przesunięcie przez nią terminu wyborów będzie zgodne z konstytucją.