Przed komisją śledczą do spraw wyborów korespondencyjnych stanął (14.02) były przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej Wojciech Hermeliński.
Według niego, zlecenie przygotowania wyborów w 2020 roku Poczcie Polskiej i wydrukowania odpowiedniej liczby kart Państwowej Wytwórni Papierów Wartościowych przez ówczesnego premiera Mateusza Morawieckiego nie miało podstawy prawnej:
Wojciech Hermeliński dodał, że wybory na tak dużą skalę mogłyby być przeprowadzone, jeżeli uchwalane ustawy byłyby zgodnie z prawem i z zachowaniem niezbędnych terminów, a tak się nie stało:
Potem zeznawała była marszałek Sejmu. Elżbieta Witek z Prawa i Sprawiedliwości powiedziała, że ci, którzy uchwalali konstytucję, nie przewidzieli sytuacji, w jakiej znalazła się Polska wobec konieczności organizacji wyborów prezydenckich w trakcie pandemii.
Przewodniczący komisji Dariusz Joński z Koalicji Obywatelskiej pytał byłą marszałek Sejmu, czy wie, kto podjął decyzję o organizacji wyborów w trybie korespondencyjnym. Jak mówiła Elżbieta Witek, ostatecznie przepisy w tej sprawie przyjął Sejm:
Wybory prezydenckie miały się odbyć 10 maja 2020 r. W tym czasie w Polsce trwała pandemia COVID-19. Rząd parł do głosowania drogą korespondencyjną. Z inicjatywy PiS została uchwalona ustawa o szczególnych zasadach przeprowadzania wyborów na prezydenta zarządzonych w 2020 r. (weszła w życie 9 maja 2020), zgodnie z którą za organizację wyborów w formie korespondencyjnej miał odpowiadać ówczesny minister aktywów państwowych Jacek Sasin.
Wydrukowane zostały m.in. pakiety wyborcze. Ich kolportażem miała się zająć Poczta Polska, posługująca się spisami wyborców pozyskanymi od władz lokalnych. Do wyborów nie doszło. Podatnicy zapłacili za nieskuteczne działania rządu i poczty około 70 milionów złotych.
/IAR; sejm.gov.pl; oprac. tz/