Zaniedbania w trakcie powodzi oraz brak komunikacji z mieszkańcami zarzuca burmistrzowi i radnym Nysy grupa mieszkańców, która chce rozpocząć procedurę odwołania władz miasta. Zbiórka podpisów pod wnioskiem o referendum odwoławcze ruszy najprawdopodobniej w styczniu.
– To kolejna próba odwołania władz miasta przez środowiska, które od dziesięciu lat bezskutecznie chcą sprawować władzę w naszym mieście. Kiedy mieliśmy do czynienia z ogromnym dramatem powodzi, w którym ucierpiało wielu mieszkańców naszej gminy, także przedsiębiorców. Robiliśmy wszystko, co w naszej mocy, aby ten kataklizm był dla nich jak najmniej dotkliwy. Jestem świadom, że nie wszystko się udało i ten poziom tragedii jest ogromny, natomiast w czasie rzeczywistym, kiedy decyzje były podejmowane czy komunikowane, nie było innej możliwości. Teraz, patrząc z perspektywy czasu wiem, że nic więcej zrobić nie mogliśmy – mówi Kordian Kolbiarz, burmistrz Nysy.
– To nie jest kwestia polityki, a kwestia tego, co nie wydarzyło się w trakcie powodzi. To kwestia empatii i jakiegoś współczucia. Tego zabrakło. To jak wyglądały działania władz w trakcie powodzi, kompletnie tę grupę dyskwalifikuje, to jest czerwona kartka. Nie było ewakuacji, ludzie zostali pozostawieni sami sobie. Pięć sesji zostało zorganizowanych po powodzi. Nie wydarzyło się nic. To jest kwestia tego, żeby ci ludzie przypomnieli sobie o tym, że to my mieszkańcy jesteśmy ważni. A my nie jesteśmy słuchani, nasz głos się nie przebija – uważa Patryk Cichy, inicjator referendum.
Pod hasłem „Już czas na referendum” grupa inicjatywna organizuje dziś (5.12) pierwsze w tym temacie spotkanie informacyjne dla mieszkańców miasta.
Kordian Kolbiarz, Patryk Cichy:
autor: Anna Kurc