Poszukiwanie chętnych bardzo rzadko kończy się powodzeniem. A liczba dzieci, które potrzebują takiej opieki, stale rośnie. Np. pracownicy Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie z Kędzierzyna – Koźla niejednokrotnie odbierają telefony z różnych regionów Polski, z prośbą o znalezienie miejsca dla kilkudziesięciorga dzieci.
Optymizmem nie napawają też zmiany zachodzące w społeczeństwie.
– Coraz bardziej jesteśmy wyczuleni na dobrostan zwierząt czy roślin i dobrze, ale nie może się to odbywać kosztem wrażliwości na dobrostan dzieci – mówi Gerard Wilczek od 23 lat prowadzący w tym powiecie rodzinny dom dziecka.
Dlatego do podjęcia się tej roli tworzący takie rodziny zachęcają podczas różnego rodzaju pikników, festiwali itp., imprez.
– Dochodzi do tego, że np. w mediach społecznościowych pojawiają się swego rodzaju ogłoszenia – „poszukujemy rodziny zastępczej dla dwóch sióstr bliźniaczek”, bo system nie jest w stanie tego zapewnić – dodaje dr Marta Gawlik tworząca rodzinę pomocową dla jednego z rodzinnych domów dziecka w regionie.
To musi być świadoma decyzja, bo tym dzieciom trzeba dać naprawdę dużo od siebie. Co więcej, na tym nie można poprzestać.
– Cały czas się dokształcamy, aby móc lepiej poznać i dzięki temu lepiej pomagać naszym podopiecznym. Kiedy mamy na to czas? – Już kiedyś mówiłem, że normalnie doba ma 24 godziny, nasza ma 30. Dlatego mamy na to czas w przerwach w opiece nad nimi – podkreśla Krzysztof Sieńczak, prowadzący rodzinny dom dziecka dla powiatu opolskiego.
Okazją do podjęcia tematu była dzisiejsza konferencja pod tytułem „Rodzicielstwo zastępcze: teoria i praktyka”. Uczestnicy spotkania na Uniwersytecie Opolskim zwrócili też uwagę, na pojawiające się coraz częściej wypalenie zawodowe rodziców zastępczych. Wsparciem mogłoby być zapewnienie tzw. opieki wytchnieniowej dla rodziców zastępczych. Jednak od teorii do praktyki droga jak zawsze daleka. Dodajmy, że konferencję uświetnił występ dzieci z rodzin zastępczych.
Gerard Wilczek, Marta Gawlik, Krzysztof Sieńczak:
Szersza relacja:
autor: Sebatian Pec