Od pierwszego lipca czekają nas podwyżki cen prądu, rządzący obiecują, że nie będą jednak tak wysokie. Miłosz Motyka, wiceminister klimatu i środowiska zapowiada, że rachunki wzrosną od kilku do maksymalnie kilkunastu złotych. Przed drożyzną ma ochronić Polaków ustawa przygotowana przez rząd. Projekt przewiduje, że od 1 lipca maksymalna cena energii wyniesie 500 złotych za megawatogodzinę. Zmienione zostaną również obecne taryfy energii. Projekt wprowadza również bon energetyczny w postaci świadczenia pieniężnego.
Trafi do gospodarstw, których dochody nie przekraczają 2500 złotych na osobę w gospodarstwie jednoosobowym albo 1700 złotych na osobę w gospodarstwie wieloosobowym. Ma wynieść od 300 do 600 złotych. Beneficjentami bonu energetycznego będą nie tylko gospodarstwa domowe o niskich dochodach, lecz także odbiorcy wrażliwi i gospodarstwa, które z uwagi na nadmetraż przypadający na osobę zostały wykluczone z przyznania dodatku mieszkaniowego. Ministerstwo klimatu i środowiska chciałoby, aby rząd zajął się projektem na najbliższym posiedzeniu.
Obecna tarcza energetyczna, która zamraża ceny za prąd na poziomie z 2022 roku obowiązuje do końca czerwca.
/iar/