Opolskie morsy w weekendy i święta spotykają się na kamionce Bolko, żeby wspólnie zanurzyć się w zimnej wodzie. Regularnie z takich kąpieli korzysta kilkadziesiąt osób.
– Kolega namówił mnie parę lat temu. Okazało się, że strachem jest tylko to, żeby wejść do zimnej wody, a potem jest tylko fajnie. Wcześniej jednak najlepiej się rozgrzać, jak przed siłownią – mówi Daniel Możejko, który po przerwie w tym sezonie wrócił do morsowania.
– Biegamy, robimy, pajacyki, skaczemy, przysiady, tak żeby było cieplej, ale delikatnie, żeby się nie spocić – opisuje Ania.
– Ja nie lubię morsować, robię to tylko dla zdrowia, a rozgrzewam się, bo mi każą – przyznaje Helena.
– To naprawdę tkwi tylko w głowie. Szkół jest dużo, najlepiej się zanurzyć poniżej serca. Ja zanurzam się do szyi. Ustawiam ręce i nogi szeroko, żeby jak najwięcej zimna we mnie weszło. Na początku, ile się wytrzyma, najlepiej dłużej niż minutę, żeby przełamać mróz, a po chwili robi się ciepło – dodaje Daniel Możejko.
– Po morsowaniu jesteśmy pełne adrenaliny i satysfakcji, że jednak się udało, nie było tak źle i zachęcamy. Wszyscy wychodzą z pozytywnymi emocjami i uśmiechnięci – wyznają Sabina i Ela.
– Morsuję już od 13 lat. Pamiętam czasy, jak ze strażakami wycinaliśmy przeręble w lodzie. Wtedy to było morsowanie – dorzuca Zdzichu, jeden z najstarszych stażem opolskich morsów.
Informacji o morsach w Opolu najlepiej szukać na Facebooku, na profilu Morsy Opole. Miłośnicy zimowych kąpieli spotkają się w każdą niedzielę o godz. 11.
Opolskie „Morsy”:
Posłuchaj więcej:
autor: Fabian Miszkiel