Jak alarmują służby, każdego roku pod lodem w rzekach i jeziorach ginie kilkanaście osób w kraju. Jeśli ktoś jednak decyduje się na to, należy najpierw sprawdzić temperaturę powietrza oraz stan zamarzniętej wody. Lód powinien być kryształowy i gruby na co najmniej 10 cm, a mrozy dominować od kilku dni.
– Nigdy nie wybieramy się na taką wyprawę w pojedynkę, bo w razie wypadku druga osoba może nam pomóc – mówi Jarosław Białochławek, prezes Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego w Nysie i wiceprezes opolskich struktur oraz wyjaśnia, jak powinni zachować się ratujący i ratowani. – Najważniejsze to znaleźć przedmiot, który nam pomoże nie zbliżyć się do osoby przebywającej w wodzie. Mogą nim być gałąź lub spodnie. Nie wolno ulec panice, mimo że osoba tonąca odczuwa duży ból. Nie wspieramy się o pokrywę, nie wychodzimy kolanami, tylko staramy się wydostać całą powierzchnią ciała, bo lód może się załamywać. Najlepiej wytoczyć się z niego wzdłuż brzegu, a jeżeli mamy kogoś, kto nam pomoże, to niech ta osoba nie zbliża się do nas, ale zachowa odstęp co najmniej 2, 3 metrów. Wycofujemy się poprzez czołganie.
Ratownicy wodni dyżurują także zimą, m.in. na Jeziorze Nyskim i Turawskim, dlatego w razie wypadku należy wezwać pomoc dzwoniąc pod numer 112.
Jarosław Białochławek:
Autor: Paweł Brol