Kultowy ośrodek wypoczynkowy „Sandacz” nad Jeziorem Otmuchowskim zaczął ponownie działać. Dzisiaj, po latach popadania w ruinę przejęty przez gminę obiekt rozpoczął swoje drugie życie.
– Liczę, że turyści przyjeżdżający nad nasze jezioro będą z niego korzystać – mówi Jan Woźniak, burmistrz Otmuchowa. – Prawie dwa i pół roku trwała rewitalizacja, która kosztowała 5,5 mln zł. Mamy tu restaurację i hotel i czekamy na gości i turystów.
Przez dekady ubiegłego stulecia wczasowicze w letnich miesiącach oblegali otmuchowskiego „Sandacza”. Gmina uratowała niszczejący ośrodek, któremu groziła nawet rozbiórka.
– Nie wyobrażam sobie, żeby taki ośrodek kultowy zniknął, bo to jednak jest kawał historii. Kilkadziesiąt lat wstecz tysiące wędkarzy z Dolnego Śląska do nas przyjeżdżało – dodaje Jan Woźniak.
– Jestem mieszkanką Otmuchowa od 50 lat i pamiętam jeszcze „Sandacza” sprzed lat. Jako dziecko przyjeżdżaliśmy tutaj, żeby pograć w siatkówkę i opalać się. Było bardzo wesoło, wiem że odbywały się tu wesela i dancingi. Życie tu tętniło i oby tak było dalej – wspomina Wioletta Kretowicz.
– Zobaczmy jak będzie teraz, bo jako młody chłopak mieszkałem 12 kilometrów stąd i z góry z Rysiewic zjeżdżaliśmy tu nad wodę rowerami – dodaje Wiesław Gwóźdź.
– Tutaj przyjeżdżało całe południe Polski, Dolny Śląsk i Śląsk przyjeżdżał, było też dużo Czechów. Na jeziorze było wtedy pełno łódek i kajaków – dodaje Janusz Rabich.
Przy otmuchowskim „Sandaczu” ma działać również szkółka pod żaglami. Poza sezonem obiekt ma służyć jako ośrodek rehabilitacyjny dla Domu Pomocy Społecznej.
Jan Woźniak, Wioletta Kretowicz, Wiesław Gwóźdź, Janusz Rabich:
Szersza relacja:
Autor: Fabian Miszkiel