Trzy wozy trafiły do Oddziału Ratownictwa Wodnego Ochotniczej Straży Pożarnej w Opolu. To samochody, którymi nie mogą już jeździć zespoły Opolskiego Centrum Ratownictwa Medycznego. Jeśli strażakom ochotnikom uda się skompletować niezbędne wyposażenie będą pomagać nie tylko na wodzie. Tym samym karetki dostały drugie życie.
– To jedyna taka jednostka OSP w regionie i tym samym najlepszy adres dla tego sprzętu – mówi wicemarszałek Zbigniew Kubalańca.
– Dwa ambulanse posłużą do ćwiczeń, trzeci po doposażeniu wejdzie na stan jednostki, chcemy lepiej wykorzystać potencjał naszych druhów i druhen – dodaje Tomasz Siewruk prezes OSP ORW
– 13-14 kolegów to ratownicy KPP czyli kwalifikowanej pierwszej pomocy, kolejna czwórka w naszej grupie to ratownicy medyczni, jesteśmy na tyle przeszkoleni, że możemy udzielić tej kwalifikowanej pierwszej pomocy i tym samym odciążyć ratowników medycznych i lekarzy z pogotowia, które teraz przeżywa bardzo trudne chwile – podkreśla Anna Zarzycka pielęgniarka ze specjalizacją pielęgniarstwa ratunkowego, także z OSP ORW.
– System ratownictwa to tak naprawdę jedna rodzina, pomagamy sobie wzajemnie, bez tego w czasie pandemii nie dali byśmy sobie rady – podsumowuje Jarosław Kostyła dyrektor Opolskiego Centrum Ratownictwa Medycznego.
Najbliższe miesiące strażacy ochotnicy poza służbą spędzą na ćwiczeniach z wykorzystaniem dwóch samochodów i poszukiwaniu środków na doposażenie trzeciej karetki, która docelowo będzie im służyć podczas akcji. Aby samochód mógł spełniać swoją rolę przede wszystkim potrzebne są nosze. Najprostsze kosztują około 4 tysięcy złotych, lepsze 12 tysięcy. Potrzebny jest też wart ok. 6 tysięcy złotych defibrylator.
Zbigniew Kubalańca; Tomasz Siewruk; Anna Zarzycka; Jarosław Kostyła:
Autor: Sebastian Pec