Przedwczoraj (16.11) wojewoda opolski wycofał decyzję o przekształceniu lecznicy na szpital zakaźny do walki z koronawirusem.
– Mimo zaangażowania ze strony służb województwa, placówka wciąż stawiała warunki i wymogi, na które nie mogłem się zgodzić – mówi Adrian Czubak. – Dostając 8 milionów złotych, mając szkolenia i zapewnioną instalację tlenową, lekarzy, ktoś pisze mi po kilkunastu dniach, że jest w stanie przygotować 20 łóżek. I jeszcze stawia warunki: kto może być przyjęty do szpitala, a kto nie. Nie pozwolę sobie na to, żeby lekarze w szpitalu, w którym ja wydaję decyzje, stawiali warunki, że kobieta w ciąży, która potrzebuje jakiejkolwiek pomocy, jej nie otrzyma.
– Myślę, że tu zabrakło komunikacji i dialogu – tłumaczy wicemarszałek regionu Roman Kolek. – Już wcześniej pan dyrektor Wojciech Machelski raportował o etapowym uruchamianiu tego oddziału. Zabezpieczenie mniejszej ilości łóżek na początek, zanim lekarze nie przejdą szkoleń. A uczestniczyli już w takowych w sąsiednich placówkach, starali się poznać te inne warunki pracy. W odniesieniu do kompetencji opieki nad ciężarną i noworodkiem: nie można uznać, że specjalizacja ortopedii czy rehabilitacji medycznej jest adekwatna do zajmowania się takimi pacjentami.
Teraz szpital powróci do przyjęć na oddział ortopedyczny i rehabilitacji. Placówka jest też w pełni przystosowana do leczenia pacjentów z powikłaniami neurologicznymi po koronawirusie. W budynku zostały zbudowane śluzy i pełna infrastruktura do działania z przypadkiem wysoce zakaźnym. Zainstalowano także tlen przy 84 łóżkach. W najbliższym czasie będzie trzeba wycenić te prace, by prawidłowo je rozliczyć. Koszt tych inwestycji może dochodzić do kilku milionów złotych.