Dziesięciu śmiałków z całej Polski wzięło udział w XX Jubileuszowym Spływie Twardzieli. To impreza dla miłośników zimowego pływania, którzy wchodzą do rzeki o temperaturze zaledwie dwóch, trzech stopni Celsjusza. Nie inaczej było w tym roku. 12 kilometrów wpław z Ciska do Kędzierzyna-Koźla uczestnicy przepłynęli w wodzie o temperaturze około 3 stopni.
– To nie lada wyzwanie, ale śmiałków nie brakuje. Prawdą jest, że trzeba pokonać własne słabości, nurt, zimno. No cóż, co roku robimy to samo, co roku walczymy z sobą i po prostu jakoś dajemy radę – mówi Janusz Tyka ze Stowarzyszenia Morsy Dębowa Kędzierzyn-Koźle i organizator XX Spływu Twardzieli.
– Nie czuje się aż tak bardzo tego zimna, to też jest adrenalina. Potem dopiero jak przypływamy to się czuje, że ma się zmarznięte palce u rąk, u nóg. Podczas pływania się tego aż tak nie czuje – mówi pani Anna Kowalczyk, jedyna kobieta, która wzięła udział w tegorocznym spływie.
– Przede wszystkim trzeba znać swój organizm pod kątem wychłodzenia, czyli po prostu być morsem, regularnie morsować. A poza tym nie powinno być przeciwskazań zdrowotnych takich jak np. choroby układu krążeniowo-oddechowego czy sercowo-naczyniowego – mówi Szczepan z Krakowskiego Klubu Morsów Kaloryfer.
– Wzięło się to tak naprawdę także z pasji do morsowania i ma to tak naprawdę za zadanie pokazać młodym ludziom, że można takie rzeczy dokonywać w młodym wieku – dodaje Filip Filak z Kietrza.
W tym roku spływ dodatkowo miał wymiar charytatywny. Znalazł się bowiem sponsor, który zadeklarował wpłatę za każdy przepłynięty kilometr na rzecz Darii z Kietrza, dla której w dniach 20-21 stycznia na miejskiej pływalni odbywał się maraton charytatywny.
Janusz Tyka, Anna Kowalczyk, Szczepan, Filip Filak:
Szersza relacja:
Autor: Magda Giczewska – Pietrzak