W wybuchu reaktora na szczęście nikt poważnie nie ucierpiał. Do zdarzenia doszło dziś (07.04) przed południem na terenie jednej z firm w Blachowni, dzielnicy Kędzierzyna-Koźla. Nie wezwano służb ratunkowych. Wstępne ustalenia wskazują, że problem pojawił się podczas reakcji chemicznej związanej z żywicą – mówi Zastępca Okręgowego Inspektora Pracy w Opolu Tomasz Krzemienowski.
– Rzeczywiście do zdarzenia doszło podczas procesu syntezy żywicy. Pracownicy zauważyli nienaturalne drżenie urządzenia i natychmiast uciekli. Chwilę potem doszło do wybuchu. W widoczny sposób uszkodził on sam obiekt, na szczęście nie doprowadzając praktycznie nikogo do poważnego uszczerbku na zdrowiu. Jeden z pracowników firmy zewnętrznej doznał skaleczenia jednej z dłoni. Ponieważ nie był to wypadek śmiertelny albo masowy lub taki, w którym ktoś został poważnie ranny, firma nie miała obowiązku zgłaszać go inspekcji pracy. Dowiedzieliśmy się o nim po telefonach z mediów i zdecydowaliśmy się wysłać tam inspektora-chemika – informuje Tomasz Krzemienowski. Prowadzimy sprawę prewencyjnie.
Chodzi o to, aby ustalić co było przyczyną zdarzenia i co zrobić aby nie doszło do kolejnego takiego przypadku. Tym bardziej, że mógł naprawdę doprowadzić do tragedii – podsumowuje Tomasz Krzemienowski. Ponadto wojewoda opolski zwrócił się do policji o niezwłoczne wyjaśnienie okoliczności i przyczyny niepowiadomienia przez zakład o eksplozji odpowiednich służb ratunkowych. Poza inspekcją pracy, kontrolę przeprowadza też Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Opolu.
Tomasz Krzemienowski:
Autor: Sebastian Pec