Branża turystyczna liczyła, że będzie to moment na odrabianie strat po dwóch latach walki z koronawirusem. Okazało się jednak, że wybuch wojny tuż za naszą wschodnią granicą, a do tego inflacja nie pozwala branży w pełni się odbić. W najtrudniejszej sytuacji są wschodnie regiony Polski, gdzie turyści odwołują swoje rezerwacje szczególnie dotyczy to turystyki dzieci i młodzieży. Odwoływane są wakacyjne kolonie i obozy, bowiem rodzice boją się wysyłać tam na wypoczynek swoje dzieci – mówi Piotr Mielec, dyrektor Opolskiej Regionalnej Organizacji Turystycznej.
– Jeśli chodzi o turystykę zagraniczną, czyli o tych turystów, którzy przyjeżdżają do Polski, to mamy katastrofę. Kraków utrzymywał się przede wszystkim z turystów zagranicznych. W tej chwili nie ma ich lub jest ich niewielu. Turyści obawiają się naszego kraju, bo leży blisko granicy, gdzie toczy się wojna. Wiele imprez jest odwoływanych. Jest teraz potrzebny bardzo duży wysiłek ze strony Polskiej Organizacji Turystycznej, Ministerstwa Sportu i Turystyki oraz placówek dyplomatycznych, po to aby wykorzystać jednak to, że dobrze mówi się o Polsce w kontekście gościnności i przyjmowania uchodźców z Ukrainy.
Polscy turyści w obliczu pogarszającej się sytuacji ekonomicznej również bardziej przeliczają każdą ofertę i wybierają te najbardziej korzystne cenowo. Niejednokrotnie odkładane są plany majówkowe, tak żeby zaoszczędzić pieniądze już na wyjazdy wakacyjne. I tu może być szansa dla turystyki regionalnej. Opolszczyzna dla wielu nie jest oczywistym kierunkiem wyjazdów, ale mamy co zaoferować. Poza znanymi miejscami taki jak np. zamek w Mosznej, mamy wiele miejsc nie do końca odkrytych – dodaje Piotr Mielec.
Piotr Mielec:
Autor: Katarzyna Żurawska-Leśków