Słuchaj online
Lekkie, złote i przyprószone cukrem pudrem. W cieście dużo żółtek, mąka i śmietana. W Tłusty Czwartek jedni zajadają się pączkami, inni sięgają po tzw. chrust, czyli faworki. Z mikrofonem odwiedziliśmy jedną z opolskich cukierni i sprawdziliśmy, jak wygląda wyrabianie tych smakołyków:
– Łapiemy kolor, smażymy je 2-3 minuty – mówi pani Krystyna. – Dzień wcześniej przygotowujemy ciasto, to jest ciasto „bite”. Mieszamy w maszynie, następnie bierze się wałek i się „bije” to ciasto, w ten sposób je napowietrzając. Leżakuje w lodówce. Później rozwałkowujemy je na stole, kroimy w paseczki, odpowiednio się nacina i formujemy faworki. Potem trafiają do bardzo nagrzanego tłuszczu. Wtedy pięknie wyrastają, jeśli jest zbyt mało nagrzany, to nie ma efektu.
– Ciasto zwija się jak krawat – zaznacza pani Barbara – Na środku robi się nacięcie, przekłada się ciasto i robi się krawacik. Co roku robimy więcej. W tamtym roku robiliśmy 20 ciast, w tym roku jest ich 26.
– Jedno ciasto ma ok. 5 kilogramów, z niego robi się ok. 5 deseczek faworków – dodaje pani Krystyna.
Na każdej desce znajduje się ok. 45 faworków. Jeden z nich ma ok. 90 kcal.
