Nauka zdalna w szkołach będzie mogła zostać wprowadzona w razie niskich temperatur wewnątrz klas. Taką możliwość dają dyrektorom placówek zmiany w prawie oświatowym. Rozporządzenie ministra edukacji w tej sprawie wejdzie w życie z początkiem roku szkolnego. To oznacza, że kryzys energetyczny może w zimie uderzyć w polskie dzieci, bo obciążone wydatkami i podwyżkami samorządy mogą w tym roku mieć problem z zakupem węgla i oleju opałowego oraz gazu do ogrzewania placówek oświatowych.
– Nauka zdalna w takiej sytuacji może zostać wprowadzona, ale mamy nadzieję, że będzie to ostateczność – mówi Grzegorz Zawiślak, burmistrz Prudnika. – W Prudniku jako tako ten problem będzie mniej odczuwalny ponieważ wszystkie szkoły są podpięte pod ciepło systemowe. O tyle w szkołach wiejskich ogrzewanie jest oparte o węgiel. Te koszty pewnie będą dużo wyższe.
Ogrzewanie szkół na terenie wiejskim będzie również wyzwaniem w Wołczynie przyznaje burmistrz Jan Leszek Wiącek.
– Szkoły w terenie wiejskim mamy opalane węglem. No i teraz kwestia czy będzie ten węgiel czy nie będzie. Jakieś częściowe jeszcze zapasy mamy z poprzedniego sezonu, ale na pewno nie są wystarczające. Bardzo poważnie rozważamy wprowadzenie nauki zdalnej na jakiś okres. Mogłaby ona objąć nawet 500 uczniów – wskazuje Jan Leszek Wiącek.
Sytuacji nauki zdalnej nie wyobraża sobie Katarzyna Gołębiowska-Jarek, wójt Dąbrowy, choć wiadomo już, że znacznie więcej trzeba będzie zapłacić za olej opałowy i energię elektryczną. Samorząd już zaciska pasa.
– Mamy sytuację finansową bardzo złą i już podjęliśmy decyzję o wyłączaniu na noc światła ulicznego, bo mamy znaczące podwyżki – mówi Katarzyna Gołębiowska-Jarek.
W najlepszej sytuacji są samorządy, które zainwestowały w ekologiczne źródła energii. Tak zrobiły władze Chrząstowic. Dwie szkoły na terenie gminy grzać będą pompy ciepła oraz instalacje fotowoltaiczne.
Grzegorz Zawiślak, Jan Leszek Wiącek, Katarzyna Gołębiowska-Jarek:
Więcej na ten temat w relacji poniżej:
Autor: Fabian Miszkiel