Opolskie organizacje, instytucje i mieszkańcy uczcili pamięć ofiar tragedii sprzed lat. Dziś przypada 80. rocznica „Krwawej niedzieli” – symbolu ataków ukraińskich nacjonalistów i masakry ludności polskiej na Kresach Wschodnich. Upamiętnienie w Opolu rozpoczęło się od Mszy Świętej w kościele oo. Franciszkanów, po niej podczas uroczystego apelu pamięć ofiar wspominano na pl. Wolności.
– To bardzo bolesna dla nas rocznica – przyznaje Jolanta Kołodziejska, prezes opolskiego oddziału Towarzystwa Miłośników Lwowa i Kresów Południowo Wschodnich. – My zawsze pamiętamy. Żyją jeszcze osoby, które przeżyły to piekło jako małe dzieci.
– Chrzestny mojej córki miał dziadka. Jego prochów nie znajdziemy, bo szwagrowie utopili go w dole z wapnem. To była polsko-ukraińska rodzina i jedni przed drugimi musieli uciekać – wspomina jeden z uczestników dzisiejszych obchodów.
– Urodziłem się już w czasie wojny w Przemyślu. Znałem z autopsji, jak ludzie opowiadali o zbrodniach banderowców. Chcemy uspokojenia między naszymi narodami – przyznaje dr Tadeusz Adam Leżak.
– To bolesny cierń w historii naszego narodu, tym bardziej, że nie możemy doczekać się, tego zwykłego po ludzku „przepraszam”. Mając na uwadze, to co się w tej chwili dzieje na Ukrainie, jesteśmy w nadziei, że naród ukraiński i państwo ukraińskie dojrzeje do tej prawdy – mówi Sławomir Kłosowski, wojewoda opolski.
– Dopóki nie nazwie się rzeczy po imieniu, że to było ludobójstwo, nie pozwoli się na ekshumację i godny pochówek, to nic z tego nie będzie – dodaje Stanisław Leśkiewicz, uczestnik uroczystości.
Od 2016 roku 11 lipca jest Narodowym Dniem Pamięci Ofiar Ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów na obywatelach II Rzeczypospolitej Polskiej. Szacowana liczba brutalnie zamordowanych ofiar waha się od 50 do nawet 100 tys.
Jolanta Kołodziejska, uczestnik obchodów, dr Tadeusz Adam Leżak, Sławomir Kłosowski, Stanisław Leśkiewicz:
Dłuższa relacja:
autor: Fabian Miszkiel