Szybko włączyłem się w życie parafii. Interesowała mnie muzyka. Dlatego też szybko zostałem członkiem zespołu w naszym Kościele. Poznałem też moją kochaną żonę. Rok po ślubie zachorowałem na nowotwór, który zmienił bardzo moje życie. Wszystkie radioterapie były bardzo trudne. Bóg podarował mi w tym czasie wielu pięknych ludzi, którzy stali się dla mnie drogowskazami. Pewnego dnia lekarz prowadzący powiedział, że rak zniknął, ale najprawdopodobniej nie będziemy mogli mieć dzieci… Siedem lat modliliśmy się o potomstwo. Najpierw urodziła się Sara, a potem Michał i Roch…Chwała Bogu za wszystko.