Miniona Wielkanoc była zupełnie inna – nie mogliśmy uczestniczyć w liturgii Triduum Paschalnego w kościele. Jak te święta przeżyła Katarzyna Młynarska, żona i mama, dyrektor Wrocławskiego Liturgicznego Studium Wokalnego? – W pewnym sensie ta Wielkanoc nie różniła się od świąt, które przeżywałam w minionych latach. Czasem byłam zmuszona spędzić całe Triduum w domu, bo ciąża była zagrożona albo któreś dziecko chorowało. Nie umiałam wtedy zrozumieć, dlaczego nie mogę się zaangażować w coś, co bym chciała zrobić. Ale to pokazało mi sens życia – nie chodzi o to, by było łatwo, komfortowo.
W rozmowie poruszamy też niezwykle istotną kwestię gotowości do ofiary. – Kiedy jesteśmy tak bardzo skoncentrowani na tym, żeby się dopieścić. Kiedy jest coś nie tak, jak trzeba, to adorujemy własny komfort. A zobaczmy, jak wygląda Triduum – Pan Jezus odarł się z komfortu i wszedł w największe bagno. My możemy wejść w rzeczy trudne, przerażające, które wymagają od nas OFIARY, WYRZECZENIA. Z Bożą łaską to nas przemienia, uzbraja do tego, że stajemy się predysponowani do rzeczy wielkich i bardzo wzniosłych. Tak się hartuje stal po prostu – przekazuje Katarzyna Młynarska.