Urodziłam się w katolickiej rodzinie. Chodziłam do kościoła, bo taka była wtedy zasada mojego domu. W pewnym momencie poczułam rzeczywistą obecność Boga w moim życiu. Bóg zawsze był i jest ważny w moim życiu. Największym bólem mego życia stała się choroba alkoholowa mojej miłości życia. Byłam długo bezsilna wobec sytuacji, ponieważ bardzo kochałam mego męża. Zrobiłam wszystko, co w mojej mocy, by ratować męża, rodzinę i siebie. Mąż po 26 latach walki o życie odszedł z tego świata. Podjęłam terapię by ratować siebie. Wtedy Bóg szczególnie przychodzi ze swoim uzdrowieniem…