Grudniowy gwałtowny wzrost zachorowań sprawił, że pacjenci mieli problem z dostępem do leków. Najtrudniejszy moment kryzysu lekowego mamy na razie za sobą, ale nie wiadomo co przyniosą kolejne tygodnie – mówił na antenie Radia Doxa Marek Tomków, wiceprezes Naczelnej Rady Aptekarskiej. Problemy nie dotyczą tylko Polski, jest to kwestia globalna, niektóre kraje zdecydowały o reglamentacji niektórych leków.
W ostatnim czasie mieliśmy do czynienia z pewną kumulacją zdarzeń, która spowodowała braki leków. Po pierwsze odnotowaliśmy nawet 10-krotnie większe zapotrzebowanie na leki, które wynikało z dużej liczby zachorowań. Po drugie rynek lekowy jest mocno uzależniony od Chin. Ze względów kosztowych i środowiskowych wiele lat temu Europa oddała część produkcji substancji czynnych Chinom i Indiom. Już pandemia pokazała, że zakłócenie łańcucha dostaw, może się boleśnie przełożyć na dostęp do leków. U nas jeszcze nie ma problemu z dostępem do podstawowych leków przeciwbólowych na bazie paracetamolu czy ibuprofenu, ale są kraje gdzie ich zakup jest reglamentowany – mówi Marek Tomków.
Inną kwestią są antybiotyki, do których Polacy czują nieuzasadnioną sympatię. Ich też w ostatnim czasie brakowało. Pacjenci zbyt często dopominają się o wypisanie antybiotyków, a lekarze zbyt często to robią. Zdarza się nawet, że lekarze wypisują pacjentowi receptę na dwa antybiotyki, ponieważ biorą pod uwagę, że ze względu na braki w aptekach, któryś z nich może być niedostępny. Pacjenci wykupują oba robiąc zapasy w domowych aptekach – mówi Tomków.
Po decyzji Ministerstwa Zdrowia o zwolnieniu zapasów antybiotyków z Agencji Rezerw Strategicznych oraz zwiększeniu produkcji przez polskich producentów sytuacja z antybiotykami wydaje się być opanowana. Mamy w aptekach więcej dostaw, ale też przez spadek zachorowań nieco zmniejszyło się zapotrzebowanie – tłumaczy Marek Tomków.
Rozmowa z Markiem Tomkowem: