Sejm przegłosował przesunięcie wyborów samorządowych o pół roku. To oczywiście nie koniec, bo teraz sprawą zajmie się Senat, ostatecznie przesunięcie wyborów wymaga jeszcze zgody prezydenta. Wiele jednak wskazuje na to, że wybory samorządowe nie odbędą się jesienią przyszłego roku, a wiosną roku 2024. Tym samym nie będzie bliskiej odległości pomiędzy wyborami samorządowymi, a parlamentarnymi, które odbywać się będą na przełomie października i listopada przyszłego roku.
Opozycja, która jest przeciwna przesuwaniu terminu wyborów wskazuje, że to głównie decyzja polityczna, bowiem dla Prawa i Sprawiedliwości niekorzystne byłoby przeprowadzanie wyborów w podobnym terminie. Państwowa Komisja Wyborcza wskazuje jednak na mogące się pojawić problemy organizacyjne, gdyby wybory odbywały się w bliskiej odległości.
Wybory samorządowe są najbardziej wymagające organizacyjnie, ponieważ bierze w nich udział duża liczba komitetów wyborczych, mamy wielu kandydatów, trzeba drukować wiele kart wyborczych. Drugie pod względem trudności są właśnie wybory parlamentarne, dlatego bliska odległość jednych i drugich wyborów rzeczywiście mogłaby powodować pewne problemy – mówił na antenie Radia Doxa Rafał Tkacz, dyrektor opolskiej delegatury Krajowego Biura Wyborczego. Od kwestii finansowania kampanii, które by na siebie nachodziły, po drukowanie dużej ilości kart wyborczych czy kompletowanie składu komisji – wyliczał dyrektor.
Przesunięcie wyborów na wiosnę 2024 roku powoduje, że władze lokalne będziemy wybierać najpewniej w marcu. Z kolei na przełomie maja i czerwca odbywać się będą wybory do Parlamentu Europejskiego. Eurowybory już jednak nie są tak organizacyjne skomplikowane, zatem tu nie powinno być kolizji – mówi Rafał Tkacz.
Rozmowa z Rafałem Tkaczem: