„To tragedia, która ukształtowała Kresowiaków, mordów często dokonywali przyjaciele” – opolanie upamiętnili „krwawą niedzielę”. 78 lat temu w około 100 miejscowościach na Wołyniu doszło do masowej eksterminacji polskiej ludności.
Dziś (11.07.) obchodzony jest Narodowy Dzień Pamięci Ofiar Ludobójstwa dokonanego przez ukraińskich nacjonalistów na obywatelach II Rzeczypospolitej. W czasie wojewódzkich obchodów najpierw modlono się na uroczystej mszy św. w intencji pomordowanych, a później, na opolskim rynku, oddano im hołd.
– Moja rodzina została zabita jako jedna z pierwszych. Zamordowano mojego dziadka, babcię i stryjenkę – mówi 91-letni Mirosław Żarczyński ze Związku Inwalidów Wojennych, członek Armii Krajowej. – Nie wiem, czy można wybaczyć. Raczej nie, bo to jest ciężka sprawa. W pewnym stopniu jednak tak. Oni, ofiary, i tak nie żyją, trudno to rozliczyć do końca. Pomimo to uważamy, że Ukraina jest według mnie takim buforem między Rosją a Niemcami.
– Tam mieszkali, mieli swoje rodziny – mówi ppłk Antoni Chożewski, wiceprezes zarządu wojewódzkiego Związku Żołnierzy Wojska Polskiego w Opolu – Mieli również przyjaciół po stronie ukraińskiej. Niestety, polityczne uwarunkowania zdecydowały o tym, że tak się tragicznie stało.
– Powinniśmy pamiętać o tym, co się stało w tych strasznych dniach, tych strasznych miesiącach i latach, bo to blisko 100 tysięcy ludzi pomordowanych w bestialski, okrutny sposób. Jeżeli my o nich nie będziemy pamiętać, to kto będzie pamiętał o tej strasznej tragedii, która była skrywana przez lata, przez dziesiątki lat. Dzisiaj możemy o tym głośno mówić – dodaje wojewoda opolski Sławomir Kłosowski.
„Krwawa niedziela” była punktem kulminacyjnym rzezi wołyńskiej. Ludności ginęła od kul, ciosów siekierami, widłami, pił i innych narzędzi. Ofiary nierzadko były torturowane.
Narodowy Dzień Pamięci Ofiar Ludobójstwa jest obchodzony od 2017 roku.
Mirosław Żarczyński, ppłk Antoni Chożewski, Sławomir Kłosowski:
Autor: Ewelina Laxy