Państwo ma prawo do rozliczenia z byłym reżimem, ale przed sądem staje konkretny człowiek – podkreślił Sąd Najwyższy, który zajął się tak zwaną ustawą dezubekizacyjną. Chodzi o obniżenie emerytur byłym funkcjonariuszom służb bezpieczeństwa PRL.
Sędziowie wskazali, że kryterium służby na rzecz totalitarnego państwa „powinno być oceniane na podstawie wszystkich okoliczności sprawy, w tym także na podstawie indywidualnych czynów i ich weryfikacji pod kątem naruszenia podstawowych praw i wolności człowieka”. W uzasadnieniu ustnym Sąd Najwyższy wskazał, że na tle ustawy nowelizującej o zaopatrzeniu emerytalnym z 2016 roku powstał problem prawny, czy ustawodawca chce oceniać czyny jednostki, czy też zmierza do ustalenia odpowiedzialności zbiorowej. Jak podkreślił, przed sądem staje konkretny człowiek z konstytucyjnie gwarantowanymi prawami obywatelskimi.
„W ocenie Sądu Najwyższego, ta wskazana gwarancja odcina nas dzisiaj od metod typowych dla państw totalitarnych” – mówił sędzia Bohdan Bieniek.
Sąd Najwyższy wskazał, że państwo ma prawo do rozliczenia byłego reżimu, a problem ten dotyczy też innych postkomunistycznych państw. Jak mówił sędzia Bohdan Bieniek, procesy te można pogodzić z zasadami demokratycznego państwa prawa
Sąd Najwyższy zajął się sprawą na wniosek białostockiego Sądu Apelacyjnego, który – rozpatrując apelację od wyroku byłego funkcjonariusza służb bezpieczeństwa PRL – zapytał, czy o „służbie na rzecz totalitarnego państwa” świadczy tylko miejsce pracy, czy też indywidualne czyny.
/IAR/