Styczniowe podwyżki cen biletów, PKP Intercity tłumaczyło rosnącymi kosztami energii elektrycznej. Jak wyjaśnił przewoźnik, jej zakup stanowi największy koszt spółki. W 2019 roku przeznaczała na ten cel ok. 500 mln zł brutto, a w 2023 roku prognozowany koszt miał sięgnąć 1,5 mld zł brutto, czyli trzy razy więcej. Przejazdy pociągami podrożały od 11,8 do 17,8 proc. Po wycofaniu podwyżek i powrocie do stawek z początku stycznia wzrost kosztów ma pokryć większa dotacja ze strony państwa. Były prezes PKP, dr Jakub Karnowski, w rozmowie z agencją informacyjną Newseria, tę sytuację nazywa totalnym chaosem.
Od dzisiaj (01.03) pasażerowie spółki PKP Intercity mogą znów płacić mniej za bilety. Płacić mogli by jeszcze mniej, gdyby państwowa spółka miała realną konkurencję na torach. Oprócz tańszych biletów, byłby lepszy komfort podróży, jednak w naszym kraju wejście konkurencji jest blokowane – przyznaje Jakub Karnowski, były prezes PKP.
Na odmowne decyzje Urzędu Transportu Kolejowego i ich konsekwencje dla pasażerów i rynku wskazuje w swoim stanowisku także Allrail, europejskie stowarzyszenie niezależnych przewoźników pasażerskich. W 2016 i 2017 roku odrzucony został wniosek Arriva RP w zakresie świadczenia pasażerskich przewozów komercyjnych na trasach Warszawa–Kraków oraz Warszawa–Poznań. Również Koleje Mazowieckie nie otrzymały zgody na komercyjne kursy między Warszawą a Poznaniem. UTK systematycznie blokuje także próby RegioJet wprowadzenia konkurencji na trasach Praga–Gdynia, Kraków–Gdynia i Wrocław–Warszawa przez Opole i Katowice.