Kierowcy od początku roku korzystają z nowego układu komunikacyjnego przy dworcu Opole Wschodnie. Od ubiegłego poniedziałku jeżdżą tamtędy także autobusy MZK, co spowodowało zmiany w przebiegu niektórych linii. Wywołało to falę komentarzy pasażerów, którzy wyrażali swoje niezadowolenie z wprowadzonych rozwiązań. Najwięcej dotyczyło przebiegu linii nr 15, która omija ulicę Horoszkiewicza oraz centrum handlowe przy ulicy Sosnkowskiego. Badania, które wykonywaliśmy jeszcze przed pandemią pokazywały, że przy centrum handlowym średnio na kurs wysiada 1,11 pasażera – mówi Tomasz Zawadzki, naczelnik Wydziału Transportu Urzędu Miasta Opola.
W komentarzach pasażerowie sugerują krótsze trasy z możliwością szybkiego przesiadania się albo długie trasy łączące skrajne punkty miasta, które jednak byłyby trasami szybkimi ze względu na to, że autobus nie zatrzymywałby się na wszystkich przystankach. W teorii można brać pod uwagę wiele rozwiązań, ale praktyka zawsze wiąże się przede wszystkim z finansami. Obecnie wygląda to tak, że przychody z biletów pokrywają około 40% kosztów funkcjonowania komunikacji, miasto dopłaca 43 miliony – tłumaczy Zawadzki. Nie jesteśmy wielką aglomeracją, która może pozwolić sobie na tworzenie coraz to nowych linii. Z naszych wyliczeń wynika, że każda linia kosztuje od 1 do 1,5 miliona – dodaje naczelnik.
Miasto chciało uruchomić szybkie połączenie pomiędzy Zaodrzem a osiedlem Armii Krajowej, które omijałoby centrum. Koszty są jednak spore i w czasie pandemii nie możemy sobie na to pozwolić – wyjaśnia Tomasz Zawadzki. Będą jednak dalsze zmiany związane z kursowaniem niektórych linii, a będzie to miało związek m.in. z uruchomieniem Centrum Usług Publicznych. Wówczas więcej linii będzie przejeżdżać przez centrum przesiadkowe Opole Wschodnie.
Rozmowa z Tomaszem Zawadzkim: