Gminy mają związane ręce a proceder kwitnie. Tylko na Opolszczyźnie mamy zlokalizowane 22 nielegalne składowiska odpadów. Sprawa wraca za każdym razem, gdy jedno z nich płonie. Tak było niedawno w Kędzierzynie-Koźlu. Ale w mieście na pewno są dwa kolejne takie miejsca. Co jest problemem dla lokalnych władz.
-Chcieliśmy administracyjnie nakazać właścicielowi jednej z tych działek usunięcie z niej odpadów, ale nie pozwoliły na to Samorządowe Kolegium Odwoławcze oraz prokuratura. Takie są przepisy – mówi prezydent Kędzierzyna-Koźla Sabina Nowosielska.
-Właściciel działki odwołał się od naszej decyzji do SKO i Samorządowe Kolegium Odwoławcze – trzy razy pod rząd – stwierdziło, że nie możemy mu tego nakazać, bo nie przesłuchaliśmy wszystkich świadków. Czyli także osób, które są odpowiedzialne za dostarczenie odpadów na ten teren. Po pierwsze, jak gmina może przesłuchiwać ? – pyta prezydent Nowosielska.
-Po drugie, jak to zrobić, kiedy główny świadek jest poszukiwany listem gończym i znaleźć go nie są w stanie nawet organy ścigania? Odwołaliśmy się do prokuratury, która… podtrzymała decyzję SKO – podsumowuje włodarz Kędzierzyna-Koźla.
Sabina Nowosielska:
Prawo w pierwszej kolejności obowiązek usunięcia odpadów nakłada na podmiot, który odpowiada za dostarczenie odpadów na miejsce. W drugiej kolejności na właściciela terenu, a na końcu na gminę.
Pomóc może pilna zmiana przepisów w sprawie likwidacji nielegalnych składowisk odpadów, czego chce część opolskich parlamentarzystów. Władze Kędzierzyna-Koźla, gdzie niedawno spłonęło składowisko, zamierzają zorganizować spotkanie w tej sprawie .
– Do podmiotów, które je sprowadziły najczęściej nie sposób dotrzeć, a właściciele terenu odpowiadają, że tylko go wynajmowali, a na uporządkowanie nie mają środków – informuje prezydent Kędzierzyna-Koźla Sabina Nowosielska. Dlatego koniecznie potrzebna jest zmiana prawa. Przede wszystkim musi być większa kontrola samego transportu, bo te odpady przecież w jakiś sposób do Polski wjeżdżają, dlaczego nie jadą, np. do Niemiec czy Holandii ? – pyta prezydent. Widziałam auto, które przywiozło odpady na składowisko, które niedawno płonęło. To były 1000-litrowe pojemniki owinięte folią z napisem nawozy naturalne. Od razu wydawały się podejrzane. Aż dziwne, że żadna ze służb nie zwróciła na nie uwagi podczas wielokilometrowego transportu – dodaje Sabina Nowosielska. Dlatego tym trzeba się zająć w pierwszej kolejności.
– Jedną ze zmian powinno być ustanowienie jednej instytucji z odpowiednim zapleczem finansowym, która mogłaby pomagać lub w ostateczności usuwać takie odpady po zgłoszeniu ze strony samorządu. Dlatego na 11 grudnia zaprosiłam do Kędzierzyna-Koźla wszystkich opolskich parlamentarzystów, którym chcemy zaproponować konkretne zmiany w przepisach. Podsumowuje włodarz miasta.
Obecnie gminy z prośbą o dofinansowanie takiego działania mogą się zwracać do Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Jednak finansuje on tylko część poniesionych kosztów. Dostaliśmy odpowiedź, że możemy liczyć na 25 proc. z 25-30 milionów złotych za usunięcie niebezpiecznych odpadów z dwóch pozostałych nielegalnych składowisk – dodaje.
Cała rozmowa z prezydent Kędzierzyna-Koźla:
Sabina Nowosielska: Gmina jest pozostawiona sama sobie w sprawie nielegalnych składowisk
(autor: DBK/SP)