Świat patrzy na Ukrainę i zadaje pytanie czy będzie atak ze strony Rosji. Są tacy, którzy nie pytają już czy będzie atak, ale raczej kiedy do niego dojdzie. Wojska rosyjskie rozmieszczone są na granicy rosyjsko-ukraińskiej, ale także na terenie Białorusi przy granicy z Ukrainą.
Ukraina zbroi się przygotowując się na ewentualny rosyjski atak, ale jednocześnie robi wszystko, aby nie była to sprawa wyłącznie ukraińska, ale ogólnoświatowa. Stąd rozmowy z NATO, z przywódcami państw europejskich czy ze Stanami Zjednoczonymi. Są deklarowane i realizowane już formy wsparcia dla Ukrainy. Są także rozmowy z Rosją, wszyscy mówią, że wojny nie chcą, ale mimo wszystko cały czas wisi ona w powietrzu.
Żadne państwo, które chce militarnie zaatakować inny kraj nie mówi o tym głośno, jednocześnie oficjalnie informując o zasobach wojska gromadzonych na granicy, liczy się bowiem efekt zaskoczenia – mówi dr Tomasz Pawłuszko, analityk bezpieczeństwa międzynarodowego z Uniwersytetu Opolskiego. Rosjanom bardzo zależy żeby podsycać konflikt, ale nie ponosić konsekwencji, obecnie przede wszystkim trwa wojna, ale propagandowa – mówi dr Pawłuszko.
Żądania Rosji w stosunku do NATO są nie do przyjęcia, bowiem Putin oczekuje nie tylko nie przyjmowania Ukrainy do Sojuszu, ale również neutralizacji państw, które do NATO zostały przyjęte po 1997 roku. A to by oznaczało, że także w Polsce nie mogliby stacjonować żołnierze Paktu Północnoatlantyckiego.
Doktor Tomasz Pawłuszko uważa, że Rosja potrzebuje dużego sukcesu propagandowego. Widać, że Putin traci Ukrainę, która ma ewidentnie prozachodnie tendencje, a to oznacza, że rozmywa się idea odbudowy wielkiej Rusi. Niewykluczone, że sprawa Ukrainy jest tylko pewną przykrywką, a prawdziwym celem stanie Białoruś.
Rozmowa z Tomaszem Pawłuszko: