W przyszłym roku dwa razy dojdzie do wzrostu płacy minimalnej. Od 1 stycznia 2023 r. minimalne wynagrodzenie ma wynosić 3490 zł (ok. 2700 zł netto), a minimalne wynagrodzenie godzinowe 22,80 zł. Natomiast od 1 lipca 2023 r. minimalne wynagrodzenie ma wynosić 3600 zł (ponad 2780 zł netto), a minimalne wynagrodzenie godzinowe 23,50 zł. Oznacza to wzrost o 15,9% od stycznia i o 19,6% od lipca w ujęciu rok do roku. Według szacunków co piąta zatrudniona osoba zarabia najniższą krajową, to ponad 2 miliony pracowników.
Podwyżki na pewno cieszą pracowników, ale mogą martwić pracodawców. Nie ma wątpliwości, że biorąc pod uwagę wysoką inflację i powszechną drożyznę wzrost płacy minimalnej jest konieczny, ale zdania są podzielone w ogóle co do zasadności obowiązywania najniższej krajowej – mówił na antenie Radia Doxa Grzegorz Kuliś, ekspert ds. rynku pracy Loży Opolskiej Business Centre Club. Podwyżka minimalnego wynagrodzenia ma chronić tych najmniej zarabiających, ale jednocześnie prowadzi do tego, że pracownicy na wyższych szczeblach płacowych także negocjują z pracodawcą nowe stawki – tłumaczy Kuliś. Choć prawdą jest, że system płacowym się spłaszcza co oznacza, że stawki minimalne zbliżają się do tych średnich.
Dwukrotne podniesienie w przyszłym roku płacy minimalnej to tylko część rosnących dla przedsiębiorców kosztów. Ceny energii czy gazu mocno podnoszą koszty produkcji, dla niektórych może być do wzrost trudny do udźwignięcia. Mamy sygnały zarówno od opolskich przedsiębiorców, ale także niepokojące sygnały docierają z innych krajów np. z Holandii. Część holenderskich szklarni zawieszają pracę na czas jesienno-zimowy ze względu na drastyczny wzrost kosztów ogrzewania. Biorąc pod uwagę, że Holandia jest największym eksporterem warzyw, to możemy spodziewać się dużych wzrostów cen – dodaje Grzegorz Kuliś.
Rozmowa z Grzegorzem Kulisiem: